Głos twojego serca rozdział 1.
To już 3 rok od śmierci pomyślałem energicznie czyszcząc zdjęcie na którym byłem wraz z rodzicami i bratem. Pamiętam dokładnie ten dzień chociaż minęły 4 lata od tego,był to dzień zakończenia szkoły podstawowej rodzice zamówili mi na tę uroczystość garnitur szyty na miarę muszę przyznać,że wyglądałem w nim dość niezdarnie w końcu to był mój wielki dzień miałem największą średnią w szkole to były najlepsze chwilę mojego życia! a potem potem... Łzy zaczęły spływać mi po policzku odłożyłem zdjęcie i leniwie położyłem się na kanapie. Ale jestem głupi tyle już minęło a ja nadal zachowuję się jak głupi dzieciak, mam już 17 lat! Wszyscy się pozbierali po tym wypadku nawet brat a ja chociaż myślałem ,że ze mną też jest już lepiej nadal codziennie mi się śnią i ciągle o nich myślę nawet dziewczyny od tego wypadku nie mogę znaleźć nie nie źle się sformułowałem nie to ,że nie mogę bo dziewczyny ciągle się koło mnie kręcą raczej nie chcę jej mieć nie ciągnie mnie do nich nawet pornol mnie nie podnieca a może coś ze mną jest nie tak? Rozmyślałem tak jeszcze chwile
do czasy aż poczułem głód otworzyłem paczkę ciastek i wróciłem się na moje miejsce chwile bezmyślnie patrzyłem się na ścianie ale przyszła mi pewna myśl do głowy hmm jak sobie umilić te nudne wakacje z nikim nie wyjdę bo nie utrzymuję kontaktów ze znajomymi, znudziło mi się oglądanie w kółko telewizji a właśnie, bym zapomniał! Brat coś mówił o wolontariacie w jego pracy w szpitalu lepsze to niż nic nie robienie w pustym domu i mówił też coś ,że mogę przyjść kiedy chcę! No to zbieramy się szkoda tracić czas. Szperałem w szafie szukając rzeczy nadających się jeszcze do ubrania po dłuższej chwili czasu wyjąłem biała koszulkę z nadrukiem Metaliki i czarne wąskie dżinsy szybko się ubrałem założyłem nowe sportowe buty poprawiłem moje pomierzwione włosy i wybiegłem z domu. Droga od domu do szpitala była krótka więc dotarłem na miejsce po pięciu minutach.Szpital był duży,przyozdobiony jeszcze w barwy świąteczne, szybko omijałem kolejne części szpitala w poszukiwaniu brata. Wreszcie go znalazłem.
-Neji!-Krzyknąłem do brata aż podskoczył.
-Co tutaj robisz Tatsumi?- spojrzał na mnie nie co zdziwiony.
-Tu chodzi o ten wolontariat, chciałbym pomóc.
- A to o to chodzi!Dzięki bogu z pewnością się przydasz ale skąd u ciebie taka nagła chęć do pracy?
- No cóż nie miałem co robić więc przyszedłem- powiedziałem lekko zakłopotany.
- Mój brat wreszcie dorasta!- poklepał mnie lekko po głowie- chodź pokaże Ci co będzie należało do twoich obowiązków.
Szedłem lekko zdenerwowany za moim bratem a co jeśli będę musiał myć jakich staruszków? Może to nie była dobra decyzja żeby iść na ten wolontariat ale z drugiej strony co bym robił sam w domu?.
- Osobą Tobie przydzieloną będzie chłopak w wieku 15 lat w ciężkim stanie,twoim obowiązkiem będzie po prostu dotrzymywanie mu towarzystwa mam nadzieję ,że się zaprzyjaźnicie,muszę powoli iść więc do wieczora!
Kamień spadł mi z serca całkiem proste i przyjemne zadanie.
Zapukałem do drzwi i powoli wszedłem do sali.Po chwili zauważyłem bladego drobnego o blond włosach chłopaka. Był piękny nie wiedząc czemu nie mogłem oderwać od niego wzroku.Nie chcąc go budzić usiadłem koło niego na łóżku.Po godzinie wreszcie się obudził i spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Kim jesteś? - spokojnie spytał.
- Ja eee pełnie tu wolontariat i chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić.- Słowa same wypłynęły mi z ust.
Miał piękne przenikliwe złote oczy, czułem jak palą mi się policzki. I co ja teraz zrobię jak zobaczy!
-To świetnie! Długo nikt mnie nie odwiedzał i chętnie się z tobą zaprzyjaźnię!- mówiąc to zaczął płakać ze szczęścia.
Chcę być z nim na zawsze. Wtedy to była jedyna rzecz jaka przyszła mi do głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz